- Informacje
- Opisy z książek i gier
Dane z książek Sapkowskiego[]
Właśnie ta trzecia, wysuwając się błyskawicznie z boku, podniosła jego miecz. Ta miała włosy w kolorze miodu, ściągnięte opaską z sitowia. Kołczan pełen strzał kołysał się na jej plecach.
Nie wyglądała na więcej niż szesnaście lat, a nie mogła być w Brokilonie dłużej niż sześć, siedem – gdyby trafiła tu wcześniej, maleńkim dzieckiem lub wręcz niemowlęciem, nie rozpoznałby już w niej człowieka. Niebieskie oczy i naturalnie jasne włosy zdarzały się i u driad.(...)Ale Geralt był pewien, że Braenn nie miała w sobie ani kropli krwi driad. Nie miało to zresztą większego znaczenia. Krew czy nie, obecnie była driadą.
Spojrzał na brzechwę strzały. Były na niej pręgowane pióra z lotek kury bażanta barwione na żółto w wywarze z kory.
Biedny giermek rycerza Voymira, który miał nieszczęście nadziać się na Braenn i jej towarzyszki. Szczeniak nie wiedzący zapewne co to kobieta, pomaga w ucieczce zielonookiej smarkuli (...) po to, by paść od strzały farbowanej driady, która zapewne nie wie, co to mężczyzna. Ale już umie zabijać.
– Mona! – jęknęła. – Jestem Mona! Pani Eithne! Ja...
– Dość tego – rzekła ostro Eithne. – Dość. Panuj nad sobą, Braenn.
Zjawił się baron Freixent z Brokilonu z żoną urodziwą driadą Braenn i pięcioma córkami, zwanymi Morenn, Cirilla, Mona, Eithne i Kasha. Morenn wyglądała na piętnaście lat, a Kashka na pięć. Wszystkie były rude jak ogień, choć Freixent miał włosy czarne, a Braenn miodowozłote. Braenn była w zaawansowanej ciąży.
Opowiadanie Coś się kończy, coś się zaczyna w zbiorze Maladie i inne opowiadania
Freixent poważnie twierdził, że tym razem musi być syn, na co wataha jego rudych driad patrzyła po sobie i chichotała, a Braenn, uśmiechając się lekko dodawała, że „syn” będzie nosił imię Melissa.
Opowiadanie Coś się kończy, coś się zaczyna w zbiorze Maladie i inne opowiadania