- Informacje
- Opisy z książek i gier
Dane z książek Sapkowskiego[]
– Dlatego jestem w radzie Foltesta z Temerii, zasiadam tam razem z Fercartem i Keirą Metz.
(Triss Merigold)
Nim wiedźmin odzyskał mowę, podeszła do nich niewysoka, szczupła czarodziejka o długich, prostych włosach koloru słomy. Poznał ją od razu – była to ta w pantofelkach ze skóry rogatej agamy i bluzeczce z zielonego tiulu, nie kryjącej nawet tak drobnego detalu jak mały pieprzyk nad lewą piersią. (...)
Keira Metz spojrzała mu prosto w oczy, skrzywiła usta. Na szyi nosiła medalion w kształcie krzyża ankh, srebrny, wysadzany cyrkoniami.
Był już pod murem Garstangu, gdy na głowę spadła mu Keira Metz. (...)
– Wybiłam sobie ząb – stwierdziła ponuro czarodziejka, sepleniąc lekko. Była rozczochrana, brudna, pokryta tynkiem i sadzą, na policzku miała wielki krwiak. – I chyba złamałam nogę – dodała, plując krwią. – To ty, wiedźminie? Spadłam na ciebie? Jakim cudem?
– Też się zastanawiam.
— Ha! — Keira zaprzestała wysiłków, położyła się na wznak. - Chciałabym, żeby i mnie ktoś tak kochał. Weź mnie na ręce.
— Może innym razem. Trochę się spieszę.
— Weź mnie na ręce, mówię! Wskażę ci drogę do Garstangu. Muszę dostać tego skurwysyna Terranovę. No, na co czekasz? Sam nie odnajdziesz wejścia, a jeśli nawet, to wykończą cię skurwysyńskie elfy… Ja nie mogę chodzić, ale jestem jeszcze zdolna do rzucenia paru zaklęć. Jeśli ktoś stanie nam na drodze, pożałuje.
Wrzasnęła, gdy ją podnosił.
— Przepraszam.
— Nie szkodzi — otoczyła mu szyję ramionami, — To ta noga. Ciągle pachniesz jej perfumami, wiesz? Nie, nie tędy. Zawróć i idź pod górę. Jest drugie wejście, od strony Tor Lara. Może tam nie ma elfów… Auuu! Ostrożniej, cholera!
– Twój Wiedźmin – powiedziała Francesca – w ciągu jednej tylko godziny zrobił więcej niż niejeden przez całe życie. Nie rozwodząc się: złamał nogę Dijkstrze, uciął głowę Artaudowi Terranovie i bestialsko zarąbał około dziesięciu Scoia'tael. Ach, byłabym zapomniała: obudził jeszcze niezdrowe podniecenie Keiry Metz.
– Straszne – Yennefer wykrzywiła się przesadnie. – Ale Keira doszła już chyba do siebie? Nie żywi chyba do niego urazy? To, że podnieciwszy nie wychędożył, wynikało z całą pewnością z braku czasu, nie z braku szacunku.
Dane z gry Wiedźmin 3: Dziki Gon[]
Spotkania Geralta z czarodziejką Keirą Metz zawsze należały do zaskakujących. Ostatnim razem, podczas sławnego puczu na Thanedd magiczka dosłownie wylądowała na wiedźminie po tym, jak jeden ze zbuntowanych konfratrów wyrzucił ją przez okno. Widoki towarzyszące ich powtórnemu spotkaniu w Velen były zdecydowanie przyjemniejsze dla oka.
Przysłowie „raz na wozie, raz pod wozem” doskonale obrazowało losy Keiry. Poważana niegdyś doradczyni Króla Foltesta została wygnana z Temerii, gdy czarodzieje utracili zaufanie. Późniejszą przynależnością do Loży czarodziejek zaskarbiła sobie też nienawiść zarówno władcy Redanii jak i Cesarza Nilfgaardu. W rezultacie musiała się ukrywać w zabitej dechami wiosze, pełniąc obowiązki lokalnej znachorki i czarownicy. Nie trudno zgadnąć, że szczerze nie cierpiała swego obecnego położenia.
Reputacja, a wraz z nią bezpieczeństwo czarodziejki, zależały od rozwiązania sprawy przeklętej wieży na Kłomnicy. Zdając sobie sprawę z powagi sytuacji, Keira poprosiła o pomoc Geralta, licząc na jego doświadczenie w odczynianiu klątw i uroków.
Keira nigdy nie przestała tęsknić za blichtrem królewskiego dworu. Żyjąc w krytej strzechą chacie, wracała wciąż myślami do sal balowych i pałacowych ogrodów. Pewnego razu postanowiła więc uciec od ponurej atmosfery Velen i zorganizować wystawną kolację.
=Zdobycie wyszukanych wiktuałów było mniej problematyczne niż znalezienie odpowiedniego towarzystwa. W roli współbiesiadnika Keira widziała jedynie Geralta. Wiedźmin ochoczo przyjął zaproszenie na kolację – i nie tylko.
Zdobycie wyszukanych wiktuałów było mniej problematyczne niż znalezienie odpowiedniego towarzystwa. W roli współbiesiadnika Keira widziała jedynie Geralta. Wiedźmin ochoczo przyjął zaproszenie na kolację – ale, wykazując się nietypową dla niego wstrzemięźliwością, oparł się niedwuznacznym propozycjom czarodziejki.
Niestety, tak mile rozpoczęty wieczór zakończył się w sposób dla wiedźmina przykry. Keira uśpiła go bowiem podstępnie rzuconym zaklęciem – chcąc zapewne coś przed Geraltem ukryć...
Okazało się, że Keira konsekwentnie manipulowała wiedźminem, by przejąć notatki jej nieżyjącego konfratra, Aleksandra z Kłomnicy. Keira planowała użyć ich jako karty przetargowej w paktach z Radowidem.
Badania nad chorobą miały być dla niej glejtem powrotnym do życia bez wszy, pluskiew i brudu.
Geraltowi udało się ostatecznie odwieść Keirę od pomysłu układania się z władcą, którego ulubionymi narzędziami negocjacyjnymi były kajdany i stosy. Zamiast do Oxenfurtu czarodziejka zgodziła się pojechać do Kaer Morhen.
W bitwie o Kaer Morhen czarodziejka dzielnie stawała przeciw sługom Eredina, ratując Lamberta od niechybnej śmierci.
Okazało się potem, że wspólna walka zbliżyła tych dwoje na tyle, że Keira związała się z Lambertem. Potwierdziło to moją obserwację, iż czarodziejki i wiedźmini wyraźnie mają się ku sobie.Czarodziejka była zdeterminowana, by dopiąć swego, lecz Geralt nie mógł jednak pozwolić na realizację planów. Żadna ze stron nie chciała ustąpić, doszło więc do starcia, w wyniku którego Keira Metz poniosła śmierć.