
Zadanie główne z III Aktu w grze Wiedźmin 2: Zabójcy Królów. Dostępne jedynie po wybraniu ścieżki Roche’a.
Dziennik[]
Wiedźmin i szpieg ruszyli uwolnić uprowadzoną Anais.
Geralt przedarł się do tunelu, ale najtrudniejsze było dopiero przed nim. Obóz Kaedweńczyków był dobrze strzeżony i mysz nie zakradłaby się do środka, nie mówiąc już o całkiem sporym i brzydkim albinosie. Wewnątrz obozu okazało się, że Detmold szykował się do obrad czarodziejów. Osłonił się od świata zewnętrznego dźwiękochłonną barierą, więc nie mógł usłyszeć Geralta.

Zastanawiacie się pewnie, na jaki pomysł wpadli najlepszy agent specjalny Temerii i najsłynniejszy spośród żyjących łowców potworów. Otóż śpieszę donieść, że ruszyli na rympał - Roche na kuszników, a Geralt przeciw piechociarzom.
A więc Roche zmagał się z kusznikami, a Geralt rąbał piechurów, a na miejscu poległych wciąż pojawiali się nowi. Na drodze śmiałków stanął chyba cały garnizon! Zabawa była przednia, ale przecież nie po to wiedźmin wkroczył do obozu. Celem naszego bohatera były podziemia pod budynkiem biblioteki, w których rezydował Detmold i właśnie tam Geralt próbował się przedrzeć.

Lecz na drodze wiedźmina stanęli najlepsi z najlepszych – najemnicy Detmolda. Już nie rekruci, co to ledwie wiedzą którym końcem włóczni trzeba dźgać, ale zaprawieni w boju weterani. Ani myśleli przepuścić zabójcę potworów do swego chlebodawcy, a co więcej każdy z nich pragnął wykazać się sławą zabójcy wiedźminów. Zabijaków wspomagał młody uczeń czarnoksiężnika.
A gdy wszyscy żołnierze zostali pokonani, na placu boju pozostał tylko jeden obrońca. Uczeń Detmolda, zapalczywy adept sztuki magicznej, nie dawał za wygraną. Wejście do podziemi zablokował barierą Mocy, a w wiedźmina ciskał ogniste kule. Geralt pragnął jak najszybciej przedostać się pod bibliotekę i szczęśliwie znał świetny sposób na rozpraszanie magii. Owym sposobem było zabicie podtrzymującego czar.
Gdy magiczna bariera zniknęła, Geralt zszedł do podziemi. Z ognia walki trafił pod magiczną kopułę ciszy, aż zadzwoniło mu w uszach. Czarodziej zaś stał się ofiarą własnego wygodnictwa, bo gdy wreszcie śmierć przyszła po niego, był kompletnie zaskoczony.

W takich okolicznościach Detmold zginął z ręki Vernona Roche'a, wydając jedynie przytłumiony przez magię jęk. Wraz z jego śmiercią zniknęła magiczna bariera więzienia Anais.
Jeśli Geralt przekona Vernona, aby nie oddawał dziecka Redańczykom:
Anais została uwolniona. Vernon Roche zadecydował, że za żadną cenę nie może trafić w ręce władcy obcego mocarstwa.
Przed budynkiem biblioteki na naszych bohaterów czekali przysłani przez Radowida rycerze zakonu. Roche zaklął szpetnie, ale już postanowił, że nie wywiąże się z danej królowi obietnicy i nie odda dziewczynki. Zanim Anais trafiła wreszcie do obozu Temerczyków, przelano wiele rycerskiej krwi.

Po pokonaniu rycerzy zakonnych Geralt, Roche i Anais ruszyli w kierunku wyjścia z dzielnicy Kaedwen.
Często wielkie zmiany historyczne są dziełem wybitnych jednostek. Tak było i w tym przypadku, ponieważ w gruncie rzeczy to decyzje Geralta sprawiły, że Anais wróciła pod opiekę Temerczyków. Wówczas nikt jeszcze nie był w pełni świadom konsekwencji tego wyboru. Również wiedźmin odprowadzający córkę Foltesta nie wiedział co przyniesie przyszłość. Pod bramą, członkowie grupy rozstali się, a nasz bohater ruszył dopisać epilog do historii o królobójcach.
Jeśli Geralt przyzna rację Vernonowi, aby oddać dziecko Redańczykom:
Vernon Roche długo przyglądał się dziewczynce i postanowił dotrzymać słowa - oddać ją pod opiekę króla Radowida.
Bohaterowie wyszli z biblioteki i zobaczyli oddział zbrojnych. Szczęściem byli to rycerze przysłani przez Radowida jako eskorta. W ich asyście Geralt, Roche i Anais dotarli do kwatery króla. Dziewczynka została oddana w ręce Redańczyków.
Często wielkie zmiany historyczne są dziełem wybitnych jednostek. Tak było i w tym przypadku, ponieważ w gruncie rzeczy to decyzje Geralta sprawiły, że Anais trafiła w ręce Radovida. Wówczas nikt jeszcze nie był w pełni świadom konsekwencji tego wyboru. Również wiedźmin odprowadzający córkę Foltesta nie wiedział co przyniesie przyszłość. Pod bramą, członkowie grupy rozstali się, a nasz bohater ruszył dopisać epilog do historii o królobójcach.