Wiedźmin Wiki
Advertisement
Wiedźmin Wiki

Dane z książek Sapkowskiego[]

Olbrzymiego wzrostu, ale kościsty jak szkielet mężczyzna nazwany Bonhartem podkręcił siwego wąsa. Drugą dłoń opierał na mieczu, cały czas, jak gdyby chciał ukryć przed wzrokiem Skellena rzeźbę rękojeści.

Chrzest ognia

– Ja, wielmożny panie Skellen – zmrużył oczy Bonhart – nie każę sobie płacić za zabijanie, ale za usługę, którą zabijaniem wyświadczam. A przecie wyświadczę i wam, i Vamhagenom. (...) Jeden zarabia na to życie tym, co umie. Drugi robi to, co musi. Wżdy mnie poszczęściło się w życiu jak mało któremu rzemieślnikowi, chyba że niektórej kurwie. Płacą mi za rzemiosło, które szczerze i prawdziwie lubię.

Chrzest ognia

– Bonhart (...) To łowca nagród. (...) Dawniej podobno żołnierką się parał, potem wędrownym handlem, wreszcie wziął się za zabijanie ludzi dla nagrody. To sukinsyn, jakich mało.
– Bonhart rozbił hanzę Dużego Lothara (...). Zasiekł jego i jego brata, tego, co go wołali Muchomorek. (...)
– Zabił też Valdeza. (...) A gdy Valdez zginął, rozpadła się jego hanza. Jedna z lepszych była. Porządna, ostra hulajpartia. Druhy dobre. Myślałem swego czasu przystać do nich. Zanim myśmy się spiknęli.

Wieża Jaskółki

Stał na ganku, a sam był wielki. Olbrzymi, choć chudy jak ghul. Patrzył na nich, wodził wodnistymi oczyma po wszystkich po kolei. Potem odgryzł najpierw kawałek jajka, potem kawałek kromki. – A gdzie Falka? – spytał niewyraźnie. Drobinki żółtka spadły mu z wąsów i warg.

Wieża Jaskółki

Bonhart przeciągnął się leniwie, skrzypiąc skórzanym kubrakiem, powoli naciągnął i starannie poprawił łosiowe rękawice.

Wieża Jaskółki

Stanął nad nią, przysunął do twarzy zaciśniętą pięść. Widziała ciężki sygnet w kształcie trupiej główki, który przed chwilą uciął ją w twarz jak szerszeń.

Wieża Jaskółki

– (...) Siedział tylko i gapił się na mnie bez słowa. Oczy miał takie... rybie jakieś. Bez brwi, bez rzęs... Takie wodniste kulki, w każdej zatopione czarne jądro. Wpijał we mnie te oczy i milczał. Przeraził mnie tym bardziej, niż biciem. Nie wiedziałam, co kombinuje.

Wieża Jaskółki

– Było ich czterech, uzbrojonych po zęby. A on jeden, w pocerowanych kalesonach i wystrzępionej koszulinie z przykrótkimi rękawami. Byłby śmieszny, gdyby... Gdyby nie był straszny.

Wieża Jaskółki

Gwałtownym ruchem rozchełstał kubrak i koszulę, wyciągnął, plącząc łańcuszki, trzy srebrne medaliony. Jeden miał kształt głowy kota, drugi orła lub gryfa. Trzeciego nie widziała dokładnie, ale chyba był to wilk.
– (...) Było raz tak – zasyczał Bonhart – że porządni ludzie bali się wiedźminów bardziej niż potworów. (...) Poszukali więc kogoś, kto mógłby zrobić z bezczelnymi wiedźminami porządek. I znaleźli kogoś takiego. (...) Jak widzisz, zaliczyłem trzech.

Pani Jeziora

Advertisement