Wiedźmin Wiki
Advertisement
Wiedźmin Wiki

Dane z książek Sapkowskiego[]

Lydia van Bredevoort, asystentka i osobista sekretarka Vilgefortza, wyłoniła się zza kotary jak zwiewna zjawa, uśmiechnęła oczami do Tissai de Vries. Tissaia, panując nad twarzą, odpowiedziała miłym uśmiechem i pochyleniem głowy. Artaud Terranova wstał, ukłonił się rewerencją. On również doskonale panował nad twarzą. Znał Lydię.

Krew elfów

Tissaia zobaczyła na jej dłoni ślad farby olejnej. Zakonotowała w pamięci, by później, po wieczerzy, poprosić młodą czarodziejkę o pokazanie nowego dzieła. Lydia była utalentowaną malarką.

Krew elfów

Wszyscy wiedzieli, że Lydia van Bredevoort kocha Vilgefortza z Roggeveen, że kocha go od lat, cichą, zawziętą, upartą miłością. Czarodziej, ma się rozumieć o tym wiedział, ale udawał, że nie wie.

Krew elfów

Dolna połowa twarzy Lydii van Bredevoort była iluzją.
Przed czterema laty, na polecenie Vilgefortza, jej mistrza, Lydia wzięła udział w badaniach nad właściwościami artefaktu odnalezionego wśród wykopalisk starożytnej nekropolii. Artefakt okazał się obłożony potężną klątwą. Uaktywnił się tylko raz. Z pięciu uczestniczących w eksperymencie czarodziejów trzech zginęło na miejscu. Czwarty stracił oczy, obie ręce i oszalał. Lydia wywinęła się z poparzeniami, zmasakrowaną żuchwą i mutacją krtani i gardła, skutecznie jak do tej pory opierającą się próbom regeneracji. Sięgnięto więc po silną iluzję, by ludzie nie mdleli na widok twarzy Lydii. To była bardzo silna, wprawnie nałożona iluzja, trudna do przeniknięcia nawet dla Wybranych.

Krew elfów

– A ta dziewczyna o dziwnej twarzy, która idzie za Vilgefortzem?
– To jego aststentka, Lydia von Bredevoort – powiedziała chłodno Yennefer. – Osoba bez znaczenia, ale wpatrywanie się w jej twarz jest wielkim nietaktem.

Czas pogardy

Na Vilgefortza patrzyła młoda czarodziejka o miłych oczach, bezustannie próbująca kryć dół twarzy za wachlarzem.(...)
– Gdy tylko weszliśmy na krużganek – zaczął po chwi­li – ta dziewczyna o dziwnej twarzy...
– Lydia van Bredevoort. Asystentka Vilgefortza.

Czas pogardy

Geralt poznał Lydię van Bredevoort. Poznał ją po włosach i po jedwabnej sukni. Z twarzy nie rozpoznałby jej, bo to już nie była twarz. Była to ohydna, makabryczna trupia maska, błyszcząca odsłonięta aż do połowy policzków zębami i zniekształconą, zapadniętą, źle pozrastaną kością żuchwy.
– Zakryjcie ją – powiedziała głucho Sabrina Glevissig. – Gdy skonała, rozwiała się iluzja... Cholera, zakryjcie ją czymś!

Czas pogardy

– Dlaczego Lydia musiała umrzeć, Vilgefortz? Dlaczego rozkazałeś jej umrzeć? Miała odwrócić od ciebie uwagę, prawda? Miała dać ci czas na uodpornienie się na dwimeryt, na wysłanie telepatycznego sygnału do Rience'a? Biedna Lydia, artystka ze skrzywdzoną twarzą. Wszyscy wiedzieli, że jest osobą bez znaczenia. Wszyscy. Oprócz niej.

Czas pogardy

– (...) Co do tych portretów, to ten z lewej też jest raczej wolną wariacją na temat, przedstawia bowiem elfkę Larę Dorren aep Shiadhal, osobę, której malarka nie mogła znać. Malarką była bowiem znana ci pewnie z legendy Lydia van Bredevoort. Jeden z jej ocalałych olejów wisi jeszcze w akademii.

Pani Jeziora

Advertisement