- Informacje
- Opisy z książek i gier
Dane z książek Sapkowskiego[]
– Zaczekaj, Tissaia – powiedziała druga kobieta, młodsza, jasnowłosa i wysoka, w zielonej, mocno wydekoltowanej sukni. – Ja jej nie znam. Ona chyba nie jest...
Margarita Laux-Antille z pluskiem wynurzyła się z basenu, rozbryzgując wodę. Ciri nie mogła się powstrzymać, by się nie przyglądać. Widziała nagą Yennefer nie raz i nie sądziła, by ktokolwiek mógł mieć piękniejszą figurę. Była w błędzie. Na widok nagiej Margarity Laux-Antille pokraśniałyby z zawiści nawet marmurowe posągi bogiń i nimf.
Yennefer, jak się okazało, doskonale znała Tissaię i Margaritę. Czarodziejki zaprosiły ją do „Srebrnej Czapli", najlepszego i najdroższego zajazdu w Gors Velen, gdzie Tissaia de Vries zatrzymała się po przyjeździe, z sobie tylko znanych powodów zwlekając z udaniem się na wyspę. Margarita Laux-Antille, która, jak się okazało, była rektorką Aretuzy, przyjęła zaproszenie starszej czarodziejki i chwilowo dzieliła z nią mieszkanie. Zajazd był prawdziwie luksusowy – miał w podziemiach własną łaźnię, którą Margarita i Tissaia wynajęły do swego wyłącznego użytku, płacąc za to niewyobrażalne pieniądze. Yennefer i Ciri, rzecz jasna, zostały zachęcone do korzystania z łaźni – w rezultacie wszystkie na przemian pławiły się w basenie i pociły w parze już od kilku godzin, plotkując przy tym nieustannie.
– Zresztą, wzięłam przykład z ciebie, Yenna. Pamiętasz tamtą rozmowę, w Yengerbergu? Gdy postanowiłaś zerwać z tym twoim wiedźminem?
– Nie słuchaj jej, Yennefer – powiedziała zimno Tissaia. – Jest rozgoryczona i pełna żalu. Wiesz, dlaczego nie idzie na bankiet do Aretuzy? Bo wstydzi pokazać się tam sama, bez mężczyzny, z którym kojarzono ją od czterech lat. Którego jej zazdroszczono. Którego straciła, bo nie umiała docenić jego miłości.
– Cicho, ukochana mistrzyni – Margarita pacnęła się dłonią w mokre udo, pozorując gniew. – Teraz ja jestem rektorką szkoły! Nie udało ci się ściąć mnie na końcowych egzaminach!
– Żałuję.
– Ja też, wyobraź sobie. Miałabym teraz prywatną praktykę, jak Yenna, nie musiałabym męczyć się z adeptkami, nie musiałabym wycierać nosów tym płaksiwym ani użerać się z tymi hardymi.
– (...) W Aretuzie studiuje dwanaście panienek z pierwszych rodów Redanii. Nie mogę ryzykować konfliktu z szanowną rektorką, Margaritą Laux-Antille. Rektorka nie wyda mi Cirilli, księżniczki Cintry, którą Yennefer przywiozła na Thanedd. Natomiast tobie ją wyda. Gdy ją o to poprosisz.
Zaklęcie teleprojekcyjne było skomplikowane, musiały je rzucać wspólnie, złączywszy dłonie i myśli. Nawet wówczas okazało się, że to diabelnie duży wysiłek. Bo też i odległość była niemała. Zaciśnięte powieki Filippy Eilhart zadrgały, Triss Merigold dyszała, na wysokie czoło Keiry Metz pot wystąpii kroplami. Tylko na twarzy Margarity Laux-Antille nie znać było zmęczenia.
– (...) Po mojej prawej zasiada Margarita Laux-Antille, rektorka akademii w Aretuzie.
– Ja jestem apolityczna – uniosła głowę Margarita Laux-AntiIle. – I moja szkoła jest apolityczna. Mam na myśli wszystkie typy, rodzaje i gatunki polityki, jakie istnieją!
– Polityka mnie nie interesuje – oświadczyła głośno Margarita Laux-Antille, rektorka akademii magicznej. – Ja po prostu nie życzę sobie, by dziewczęta, których edukacji się poświęciłam, wykorzystywano jako kondotiera mydląc im oczy sloganami o miłości ojczyzny. Ojczyzną tych dziewcząt jest magia, tego ich uczę. Jeżeli moje dziewczęta ktoś zaangażuje w wojnę, postawi na nowym wzgórzu Sodden, to one będą przegrane niezależnie od wyniku na polu bitwy.
– Co się stało, to się nie odstanie – przerwała Filippa. – Błąd zdarzyć się może każdemu. Nawet Tissai de Vries. Kiedy Tissaia po raz pierwszy zobaczyła Ciri?
– Trzy dni przed rozpoczęciem zjazdu – powiedziała Margarita Laux-Antille. – W Gors Velen. Ja też wtedy ją poznałam. I gdy tylko ją zobaczyłam, od razu wiedziałam, że to niezwykła osóbka!
– Dotrę do jeziora przed mrozami. A potem, jeśli będzie tak, jak mówiłeś, nic już nie będzie miało znaczenia. Wrócę teleportem na Thanedd. Do szkoły w Aretuzie. Do pani Rity... Vysogoto... Jak to było dawno...
– (...) A prawdziwych, autentycznych portretów nie ma. Poza dwoma wyjątkami. Autentyczny jest portret Margarity Laux-Antille, który wisi w Aretuzie na wyspie Thanedd, a który cudem ocalał z pożaru Autentyczny jest portret Sheali de Tancarville w Ensenadzie w Lan Exeter.
– (...) Czy mamy pozwolić, aby harda panienka Ciri pojechała do Rivii? Na spotkanie z jakimś wiedźminem, dla którego wkrótce w jej życiu nie będzie miejsca? Czy mamy dopuścić, by rósł w niej sentymentalizm, którego wkrótce będzie musiała się wyzbyć do cna? Sheala jest przeciw. A pozostałe panie?
(...)
– Także głosuję za – uśmiechnęła się Margarita Laux-Antille. – Zdziwi panie to, co powiem, ale robię to dla Tissai de Vries. Tissaia, gdyby tu była, żachnęła by się na sugestię, że dla utrzymania jedności Loży trzeba stosować przymus i ograniczenie wolności osobistej.
Wiedźmin 3: Dziki Gon[]
Długo można by wymieniać przymioty umysłu, ducha i ciała czarodziejki Margarity Laux-Antille. Rita, jak zwały ją przyjaciółki, piastowała ongiś stanowisko rektorki szkoły czarodziejek w Aretuzie na wyspie Thanedd – tej samej, którą ukończyła jej słynna antenatka – Ilona Laux-Antille.
Co nieczęste wśród przedstawicielek jej profesji, Margarity nie interesowała polityka. Miała na względzie wyłącznie dobro szkoły i z tej właśnie przyczyny wstąpiła do Loży Czarodziejek.
Nie sposób także nie wspomnieć o jej urodzie. Mawiano, że figura magiczki może przyprawić o zazdrość marmurowe posągi bogiń i nimf, kute dłutem najsłynniejszych rzeźbiarzy.
Mimo tych wszystkich przymiotów mistrzyni Laux-Antille nie uniknęła losu, jaki w tym czasie spotkał wielu jej konfratrów. Została aresztowana i przebywała w oxenfurckim więzieniu, oczekując krótkiego i niewątpliwie stronniczego procesu.
Tylko dzięki pomocy Geralta i Yennefer, którzy wydostali ją z celi, Margarita uniknęła stosu.