- Informacje
- Opisy z książek i gier
Dane z książek Sapkowskiego[]
Przy sąsiednim stole stała Sabrina Glevissig, pogrążona w rozmowie z nie znaną mu płomiennorudą czarodziejką. Ruda miała na sobie białą spódnicę i bluzeczkę z białej żorżety. Bluzeczka, podobnie jak ta Sabriny, była również absolutnie przejrzysta, ale miała kilka strategicznie rozmieszczonych aplikacji i haftów. Aplikacje, jak zauważył Geralt, miały interesującą właściwość: zakrywały i odsłaniały naprzemiennie.
– Mów ciszej, Marti – syknęła Sabrina. – Nie patrz na niego i nie szczerz zębów. Yennefer nas obserwuje. I trzymaj styl. Chcesz go uwieść? To w złym guście.
– Hmm, masz rację – przyznała po namyśle Marti. – A gdyby tak nagle podszedł i sam zaproponował?
– Wtedy – Sabrina Glevissig rzuciła na wiedźmina drapieżnym czarnym okiem – dałabym mu bez namysłu, choćby i na kamieniu.
– A ja – zachichotała Marti – nawet na jeżu.
(...) A ta ruda, jej przyjaciółka...
– Nie ruda, lecz farbowana. Czy ty nie masz oczu? To Marti Sodergren.
– Dla kogo ona szpieguje?
– Marti? – Filippa zaśmiała się, błysnęła zębami spod ostro ukarminowanych warg. – Dla nikogo. Marti nie interesuje się polityką.
– Bulwersujące. Myślałem, że tu wszyscy szpiegują.
– Wielu – czarodziejka zmrużyła oczy. – Ale nie wszyscy. Nie Marti Sodergren. Marti jest uzdrowicielką. I nimfomanką.
– Nie, dziękuję... kolego mistrzu – powiedziała lodowato Keira. – Nie piję. Nie mogę. Dziś w nocy zamierzam zajść w ciążę.
– Z kim? – spytała podchodząc farbowana na rudo przyjaciółka Sabriny Glevissig, odziana w przezroczystą bluzeczkę z białej żorżety, ozdobioną przemyślanie rozlokowanymi aplikacjami.
– Z kim? – powtórzyła, niewinnie strzepnąwszy długimi rzęsami.
Keira odwróciła się i zmierzyła ją wzrokiem od trzewiczków z białego legwana po diademik z pereł. (...)
Geralt, to jest Marti Sodergren, uzdrowicielka. Jej specjalność to afrodyzjaki.
Marti Sodergren znam, pomyślał Rusty, pracowałem już z tą pięknością nie raz. Trochę nimfomanka, ma też skłonności do histerii, ale to nic, tak długo, jak długo działa jej magia. Czary anestezyjne, dezynfekujące i tamujące krwawienie.
Marti Sodergren umarła dwa tygodnie po bitwie. Zadała się z oficerem z Wolnej Kompanii Kondotierskiej. Traktowała tę przygodę lekko. W przeciwieństwie do oficera. Gdy Marti, lubiąca odmiany, zadała się z temerskim rotmistrzem, oszalały z zazdrości kondotier pchnął ją nożem. Powieszono go za to, ale uzdrowicielki nie zdołano odratować.