Zadanie główne w grze Wiedźmin 2: Zabójcy Królów. Staje się dostępne jedynie po wybraniu ścieżki Iorwetha.
Dziennik[]
Geralt jeszcze goręcej niż dotąd łaknął zemsty. Przede wszystkim zaś pragnął dotrzeć do Triss, gdyż ciągle wierzył, że czarodziejka żyje. Na drodze do celu nie przebierał w środkach, a zaczęło się od spotkania ze Scoia’tael...
Kiedy Geralt najpierw zdradzi Iorwetha w elfich ruinach, ale potem jednak zgodzi się go odbić:
Pod nieobecność schwytanego Iorwetha komandem dowodził pewien łebski krasnolud. Szybko znalazł wspólny język z wiedźminem. Drużyna ruszyła na klify, by rozejrzeć się z wysokości, rozeznać w sytuacji i zaplanować atak na barkę z więźniami.
Grupa Scoia’tael rozdzieliła się przed atakiem na barkę. Geralt poprowadził swoje Wiewiórki na wybrzeże, a krasnolud przygotowywał resztę do ataku z innej strony.
Scoia’tael zwietrzyli krew i już nie można było ich powstrzymać. Gdy tylko znaleźli się w pobliżu przystani, ruszyli do ataku, a Geralt – chcąc nie chcąc – włączył się do walki.
Głównym celem Geralta było uwolnienie Iorwetha, skutego na statku więziennym niczym jakaś dzika bestia z odległej Zerrikanii, która mniej się obawia dręczycieli niż oni jej. Mając na uwadze ów cel, wiedźmin nie tracił czasu na niepotrzebne potyczki z temerskimi żołnierzami, lecz zmierzał prosto do elfa.
Kiedy Geralt zaproponuje rewizję planu:
Wiedźmin musiał dostać się na barkę, pod której pokładem przetrzymywani byli Scoia’tael. Myślał, myślał i wymyślił, że wpuszczą go dopiero wówczas, gdy przyprowadzi nowego jeńca i to nie byle jakiego. Tak narodził się śmiały plan, wedle którego Iorweth miał dać się skrępować i zwieść na barkę. Jak uradzono, tak zrobiono. Nasi bohaterowie przeszli do Flotsam przez zachodnią bramę i pomaszerowali w stronę okrętu.
Iorweth czekał na swoją zemstę długo, być może nawet za długo. Gdy Scoia’tael podeszli w pobliże portu, z miejsca zaatakowali ludzi. Chcąc nie chcąc Geralt dołączył do napastników.
Kiedy Geralt przystanie na pierwotny plan:
Geralt dogadał się z Iorwethem i uradzili, że należy dostać się na górujące nad wybrzeżem klify. Aby zaplanować atak na barkę z więźniami, bohaterowie musieli wpierw rozeznać się w sytuacji.
Grupa Scoia’tael rozdzieliła się przed atakiem na barkę. Geralt poprowadził swoje Wiewiórki na wybrzeże, a Iorweth przygotowywał resztę do ataku z innej strony.
Na przystani we Flotsam stała wieża wykorzystywana niegdyś przez mytników. Loredo zamknął w niej pojmane elfki, a gdy nabrzeże zostało zaatakowane przez Wiewiórki, komendant nakazał podpalić budynek. Był to akt desperacji, ponieważ sytuacja już dawno wymknęła się mu spod kontroli. Loredo wiedział, że Geralt i Scoia’tael rzucą się na ratunek uwięzionym w pożarze, zaś on sam będzie mógł uciec. Wiedźmin stanął więc przed dylematem: ratować z ognia elfki czy ścigać zbrodniarza?
Kiedy Geralt zdecyduje się ścigać Loredo:
A jednak Loredo przeliczył się. Geralt wolał go dopaść, niż biec na ratunek uwięzionym przez pożar. O gniewie wiedźmina można by napisać poemat, ja jednak ograniczę się do odnotowania faktu: Bernard Loredo, komendant garnizonu Flotsam, został osądzony, skazany i zabity przez Geralta z Rivii. Wiedźmin popełnił więc zbrodnię i jawnie wystąpił przeciw Temerii, którą Loredo reprezentował. Jednak wszyscy ci, którzy znali komendanta i wiedzieli, jakich czynów się dopuścił, uznali postępek naszego bohatera za właściwy. Geralt zaś, niewiele bacząc na opinię innych, niebawem wyruszył w pościg za królobójcą Letho i uprowadzoną przez niego Triss Merigold.
Kiedy Geralt zdecyduje się ratować elfki z pożaru:
Loredo się nie mylił. Geralt wolał pomóc uwięzionym w ogniu elfkom i zrezygnował z pościgu za komendantem. Dziewczęta zostały uratowane, a Loredo uciekł, uniknąwszy surowego wiedźmińskiego wymiaru sprawiedliwości. Iorweth zgrzytał zębami, ale nasz bohater szybko zapomniał o dowódcy garnizonu Flotsam. Wkrótce wyruszył w pościg za Letho oraz uprowadzoną przez niego Triss Merigold, gdyż schwytanie królobójcy i uratowanie czarodziejki było głównym celem wiedźmina.