Wiedźmin Wiki
Advertisement
Wiedźmin Wiki

Dane z książek Sapkowskiego[]

– Ależ tam! – krzyknął gardłowo prowodyr grupy krasnoludów, trzęsąc potężną, rudą, sięgającą pasa brodą.

Krew elfów

Ha, nie żal srebrem sypnąć za taką pieśń, radującą serce wojownika! I widać było, że nie łżecie ni krztyny, ja to mówię, Sheldon Skaggs, a ja łeż od prawdy odróżnić umiem, bo jam pod Sodden był, jam przeciw nilfgaardzkim najezdnikom stał tam z toporem w garści...

Krew elfów

– Ja, Donimir z Troy – krzyknął chudy rycerz z trzema lwami na wamsie – byłem w obu bitwach o Sodden, alem was tam nie widział, panie krasnoludzie!
– Boście pewnikiem taborów pilnowali! – odpalił Sheldon Skaggs. – A ja byłem w pierwszej linii, tam, gdzie było gorąco!
– Bacz, co mówisz, brodaczu! – poczerwieniał Donimir z Troy, podciągając obciążony mieczem pas rycerski. – I do kogo!

Krew elfów

– Sam bacz! – krasnolud trzepnął dłonią po zatkniętym za pas toporze, odwrócił się do swych kompanów i wyszczerzył zęby.

Krew elfów

– Jeszcze jeden kombatant – warknął Sheldon Skaggs do stłoczonych wokół niego krasnoludów. – Sami bohaterowie i wojownicy. Hej, ludkowie! Czy jest wśród was choć jeden, który nie wojował w Marnadalu lub pod Sodden?
– Kpina nie na miejscu, Skaggs – powiedział karcąco wysoki – elf, obejmując ramieniem, piękność w toczku w sposób mający rozwiać ewentualne wątpliwości innych admiratorów. – Niech ci się nie wydaje, że ty jeden walczyłeś pod Sodden. Ja, żeby daleko nie szukać, również brałem udział w tej bitwie.

Krew elfów

– Ech, zawrzyjcie gębę, świątobliwy! – zaryczał Sheldon Skaggs, tupiąc ciężkimi
buciorami. – Mdło się robi od waszych zabobonów i banialuków! Flaki się
przewracają...
– Ostrożnie, Sheldon – przerwał mu z uśmiechem wysoki elf. – Nie drwij z cudzej
religii. Ani to ładne, ani grzeczne, ani... bezpieczne.
– Z niczego nie drwię – zaprotestował krasnolud. – Nie podaję w wątpliwość istnienia bóstw, ale oburza mnie, gdy ktoś miesza je do ziemskich spraw i mydli oczy
przepowiedniami jakiejś elfiej wariatki. Nilfgaardczycy mają niby być narzędziem bogów? Bzdura! Sięgnijcie, ludzie, pamięcią wstecz, do czasów Dezmoda, Radowida, Sambuka, do czasów Abrada Starego Dęba! Nie pamiętacie, bo żyjecie króciuśko niby jętka majowa, ale ja pamiętam i wam przypomnę, jak to było tu, na tych ziemiach, zaraz po tym, jakeście zeszli z waszych łodzi na plaże w ujściu Jarugi i w Delcie Pontaru. Z czterech lądujących statków robiły się trzy królestwa, a później
silniejsi połykali słabszych i tym sposobem rośli, umacniali swą władzę. Podbijali innych, wchłaniali ich, i królestwa rosły, stawały się coraz większe i silniejsze. A teraz to samo robi Nilfgaard, bo to kraj silny i zjednoczony, karny i zwarty.

Krew elfów

Advertisement