
Zadanie poboczne z II Aktu w grze Wiedźmin 2: Zabójcy Królów.
Dziennik[]
Zastanawiacie się pewnie, czy w czasie pościgu za zabójcami królów Geralt wykonywał zlecenia, jakimi zajmował się drzewiej. Mam na myśli eksterminację mas potworów i inkasowanie wynagrodzenia za wycięte z ciał monstrów trofea. Otóż, gdy wytężyłem pamięć, przypomniała mi się pewna przygoda. Nasz bohater został wynajęty przez człowieka o imieniu Elthon. Ów mieszkaniec chaty przy kamieniołomie płacił za pierze harpii, które gromadził dla pewnego kolekcjonera. W zamian za mieszek pełen brzęczących orenów wiedźmin miał przynieść dwanaście piór.
Tajemniczy kolekcjoner przejawiał nieograniczony apetyt na pióra. Geralt przyjął następną ofertę: w zamian za kopę piór harpii miał dostać pokaźną sumkę. Wiedźmin zastanawiał się, czy skórka jest warta wyprawki, bo sześćdziesiąt sztuk to nie przelewki, nawet dla wiedźmina.
Ale i kopa to za mało dla kogoś, kto jest łasy na pióra, jak kocur na marcowanie. Kolekcjoner pragnął jeszcze ośmiu sztuk. Wiedźmin, który od dłuższego czasu podejrzewał, że coś tu cuchnie, teraz zyskał już niemal pewność. Nie mniej jednak pieniądze nie śmierdzą, więc nasz bohater poważnie rozważał dostarczenie jeszcze ośmiu piór harpii.
Okazało się, że osiem ostatecznie dopełnia liczby. Chyba nigdy wcześniej wiedźmin nie widział człowieka tak usatysfakcjonowanego worem tworów nabłonkowych. Elthon sprawiał wrażenie zbyt przejętego, jak na zwykłego pośrednika, więc Geralt postanowił odwiedzić go ponownie i sprawdzić co jest grane.
Jak wiedźmin pomyślał, tak zrobił – wrócił do Elthona. Wiedzcie, że opisywałem już zagłady imperiów i miłosne igraszki na ucztach rozpustnych bogaczy. Opiewałem rozpacz żałobników, radość po śmierci lichwiarza i wesołość jaka nastała po pamiętnym pierdnięciu arcykapłana Janosa w czasie koronacji króla Medella. Moje słowa nie są jednak w stanie opisać tego, co zobaczył Geralt, są bowiem na niebie i ziemi rzeczy, o którym nie śniło się filozofom i poetom.