Nie podano opisu zmian Znacznik: Edytor kodu źródłowego |
Nie podano opisu zmian Znacznik: VisualEditor |
||
(Nie pokazano 7 wersji utworzonych przez 3 użytkowników) | |||
Linia 14: | Linia 14: | ||
|Następny = |
|Następny = |
||
}} |
}} |
||
− | '''Zabójcy królów''' |
+ | '''Zabójcy królów''' – zadanie główne z [[Wiedźmin 2: Zabójcy Królów]], rozciągające się na całą grę. |
== Dziennik == |
== Dziennik == |
||
Linia 24: | Linia 24: | ||
: ''Wpierw uwięziony, a teraz ścigany za zbrodnię, której nie popełnił, Geralt płynął Pontarem do miasteczka Flotsam. Wiedźmin pragnął oczyścić się z zarzutów, ponadto intrygowali go wiedźmini-mordercy o, których nigdy wcześniej nie słyszał. Nasz bohater postanowił rozwiązać zagadkę królobójców. Mieli mu w tym dopomóc informatorzy temerskiego wywiadu.'' |
: ''Wpierw uwięziony, a teraz ścigany za zbrodnię, której nie popełnił, Geralt płynął Pontarem do miasteczka Flotsam. Wiedźmin pragnął oczyścić się z zarzutów, ponadto intrygowali go wiedźmini-mordercy o, których nigdy wcześniej nie słyszał. Nasz bohater postanowił rozwiązać zagadkę królobójców. Mieli mu w tym dopomóc informatorzy temerskiego wywiadu.'' |
||
+ | === Akt I === |
||
+ | : ''W pobliżu Flotsam Geralt ponownie ujrzał mordercę Foltesta. Zabójca przebywał w towarzystwie Iorwetha, dowódcy komanda Scoia'tael. Nie mógł to być zbieg okoliczności i rzeczywiście, jak się później okazało, spotkanie nie było dziełem przypadku. Od owego momentu w głowie wiedźmina zaczęła kiełkować myśl, że być może do zabójcy da się dotrzeć przez dowódcę komanda.'' |
||
+ | : ''Uwagę Geralta od początku przykuwał cumujący przy nabrzeżu okręt więzienny. Pod pokładem trzymano nieludzi - prawdziwych lub domniemanych Scoia'tael oraz kolaborantów. Gdy Triss powiedziała wiedźminowi, że wśród więźniów znajduje się adiutant Iorwetha o imieniu Ciaran, nasz bohater postanowił porozmawiać z nim osobiście. Samowtór z czarodziejką ruszył na nabrzeże, licząc że przez Ciarana dotrze do przywódcy komanda, a później do Letho.'' |
||
⚫ | |||
+ | |||
+ | : ''Wszystko zgadzało się co do joty, jednakowoż Geralt nie był w stanie porozmawiać z Ciaranem, ponieważ jego interlokutor umierał w wielkich bólach, miotając się w agonii. Zanim Triss zabrała się za leczenie, Geralt posłużył się Znakiem Aksji i uspokoił rannego.'' |
||
+ | |||
+ | : ''Po rozmowie z adiutantem Iorwetha poszukiwania królobójcy nabrały rumieńców. Ale inne sprawy, jeszcze ważniejsze dla Geralta, nie mogły czekać. Wiedźmin odbył poważną rozmowę z Triss Merigold, której rezultaty opisuję w innym wątku, a dopiero gdy uczynił o co go proszono, kontynuował śledztwo.'' |
||
+ | |||
+ | : ''Geralt chciał doprowadzić do końca sprawę królobójcy, co nie spodobało się Triss, która pragneła rzucić wszystko w diabły i odjechać z ukochanym hen daleko. Mimo wszystko czarodziejka postanowiła wspierać naszego bohatera we wszystki, co postanowi. Poszła przygotować wywar z róży pamięci i odesłąła wiedźmina do Zoltana. Pamiętacie pewnie, że krasnolud utrzymywał kontakty ze Scoia'tael i mógł zaprowadzić Geralt do Iorwetha.'' |
||
+ | |||
+ | : ''Zoltan potrafi być bardzo pomocnym krasnoludem, o czym może zaświadczyć każdy, komu pomagał opróżnić antałek piwa. Geralt nie musiał dwa razy powtarzać i zanim ktokolwiek zdążyłby powiedzieć: "Szukanie Wiewiórek w lesie zakrawa na samobójstwo", Zoltan i wiedźmin maszerowali na miejsce spotkań ze Scoia'tael.'' |
||
+ | |||
+ | : ''We wskazanym przez Zoltana miejscu Geralt rzeczywiście znalazł Scoia'tael. Dowiedział się, gdzie szukać Iorwetha i został ostrzeżony przed grasującą w okolicy bestią. Zoltan z dwojga złego wolał spotkanie z potworem. Był przekonany, że Wiewiórki szykują zasadzkę.'' |
||
+ | |||
+ | : ''Leśnym potworem był krabopająk, stwór tak paskudny i groźny, że sam jego opis mógłby doprowadzić do omdlenia damy i co bardziej wrażliwych młodzieńców. Cóż, dla wiedźmina nie ma kreatur paskudnych, są tylko łatwe i trudne do zabicia. Na nieszczęście, krabopająk zaliczał się do tych drugich, o czym wiedźmin przekonał się wkrótce po ujrzeniu bestii.'' |
||
+ | |||
+ | : ''Krabopająk został zabity, ale z głębi lasu wyszedł jeszcze groźniejszy wróg. Okazało się, że Iorweth oglądał walkę wiedźmina i zaintrygowany brawurą naszego bohateera nie kazał z miejsca strzelać do intruzów, jak to miał w zwyczaju. Dzięki temu Geralt dostał okazję do rozmowy o zdradzie Letho i starał się być tak dyplomatyczny, jak tylko pozwalała sytuacja. A wiedzcie, że sytuacja nie pozwalała na wiele, bowiem życie Zoltana i Geralta wisiało na włosku. Szczęściem informacje przekazane przez wiedźmina były na tyle frapujące, że Iorweth nie tylko ich wysłuchał, ale jeszcze przystał na współpracę.'' |
||
+ | |||
+ | : ''Zoltan wrócił do Flotsam, a Geralt dogadał się z Iorwethem. Postanowili zastawić pułapkę. Wiedźmin związał dowódcę Scoia'tael i poprowadził go wprost do Letho. Liczył, że dostarczając taki prezent, zyska zaufanie wielkoluda i wydobędzie informacje o jego zleceniodawcach.'' |
||
+ | |||
+ | : ''Nareszcie stało się tak jak zapragnął wiedźmin. Geralt i skrytobójca stanęli oko w oko i skrzyżowali miecze. Nasz bohater miał nadzieję ukarać winnego śmierci Foltesta, ale trafił na godnego przeciwnika.'' |
||
+ | |||
+ | |||
⚫ |
Aktualna wersja na dzień 15:28, 12 gru 2021
Zabójcy królów – zadanie główne z Wiedźmin 2: Zabójcy Królów, rozciągające się na całą grę.
Dziennik
Prolog
- Gdy Geralt pokrzyżował plany Wielkiego Mistrza, wydawało się, że sytuacja w Wyzimie wcześniej czy później powróci do normy. Cios nadszedł z niespodziewanej strony. Kiedy wiedźmin odbierał od króla nagrodę, do sali tronowej przekradł się zamachowiec. Foltest byłby zginął, gdyby nie przytomność umysłu wiedźmina. Geralt pokonał królobójcę i uratował monarchę, ale nie wiedział jeszcze, kto i z jakiego powodu przysłał zamachowca. Frapowało go, że morderca bardzo przypominał wiedźmina lub wręcz był wiedźminem.
- Za drugim razem Foltest nie miał szczęścia - wiedźmin spóźnił się z pomocą i król zginął z ręki zabójcy. Morderca znów był mutantem - strojem i zachowaniem przypominał poprzedniego zamachowowca. Co więcej, wydawał się rozpoznawać Geralta. Niestety, królobójca uciekł, a winą za śmierć władcy obwiniony został nasz bohater.
- Wpierw uwięziony, a teraz ścigany za zbrodnię, której nie popełnił, Geralt płynął Pontarem do miasteczka Flotsam. Wiedźmin pragnął oczyścić się z zarzutów, ponadto intrygowali go wiedźmini-mordercy o, których nigdy wcześniej nie słyszał. Nasz bohater postanowił rozwiązać zagadkę królobójców. Mieli mu w tym dopomóc informatorzy temerskiego wywiadu.
Akt I
- W pobliżu Flotsam Geralt ponownie ujrzał mordercę Foltesta. Zabójca przebywał w towarzystwie Iorwetha, dowódcy komanda Scoia'tael. Nie mógł to być zbieg okoliczności i rzeczywiście, jak się później okazało, spotkanie nie było dziełem przypadku. Od owego momentu w głowie wiedźmina zaczęła kiełkować myśl, że być może do zabójcy da się dotrzeć przez dowódcę komanda.
- Uwagę Geralta od początku przykuwał cumujący przy nabrzeżu okręt więzienny. Pod pokładem trzymano nieludzi - prawdziwych lub domniemanych Scoia'tael oraz kolaborantów. Gdy Triss powiedziała wiedźminowi, że wśród więźniów znajduje się adiutant Iorwetha o imieniu Ciaran, nasz bohater postanowił porozmawiać z nim osobiście. Samowtór z czarodziejką ruszył na nabrzeże, licząc że przez Ciarana dotrze do przywódcy komanda, a później do Letho.
- Wszystko zgadzało się co do joty, jednakowoż Geralt nie był w stanie porozmawiać z Ciaranem, ponieważ jego interlokutor umierał w wielkich bólach, miotając się w agonii. Zanim Triss zabrała się za leczenie, Geralt posłużył się Znakiem Aksji i uspokoił rannego.
- Po rozmowie z adiutantem Iorwetha poszukiwania królobójcy nabrały rumieńców. Ale inne sprawy, jeszcze ważniejsze dla Geralta, nie mogły czekać. Wiedźmin odbył poważną rozmowę z Triss Merigold, której rezultaty opisuję w innym wątku, a dopiero gdy uczynił o co go proszono, kontynuował śledztwo.
- Geralt chciał doprowadzić do końca sprawę królobójcy, co nie spodobało się Triss, która pragneła rzucić wszystko w diabły i odjechać z ukochanym hen daleko. Mimo wszystko czarodziejka postanowiła wspierać naszego bohatera we wszystki, co postanowi. Poszła przygotować wywar z róży pamięci i odesłąła wiedźmina do Zoltana. Pamiętacie pewnie, że krasnolud utrzymywał kontakty ze Scoia'tael i mógł zaprowadzić Geralt do Iorwetha.
- Zoltan potrafi być bardzo pomocnym krasnoludem, o czym może zaświadczyć każdy, komu pomagał opróżnić antałek piwa. Geralt nie musiał dwa razy powtarzać i zanim ktokolwiek zdążyłby powiedzieć: "Szukanie Wiewiórek w lesie zakrawa na samobójstwo", Zoltan i wiedźmin maszerowali na miejsce spotkań ze Scoia'tael.
- We wskazanym przez Zoltana miejscu Geralt rzeczywiście znalazł Scoia'tael. Dowiedział się, gdzie szukać Iorwetha i został ostrzeżony przed grasującą w okolicy bestią. Zoltan z dwojga złego wolał spotkanie z potworem. Był przekonany, że Wiewiórki szykują zasadzkę.
- Leśnym potworem był krabopająk, stwór tak paskudny i groźny, że sam jego opis mógłby doprowadzić do omdlenia damy i co bardziej wrażliwych młodzieńców. Cóż, dla wiedźmina nie ma kreatur paskudnych, są tylko łatwe i trudne do zabicia. Na nieszczęście, krabopająk zaliczał się do tych drugich, o czym wiedźmin przekonał się wkrótce po ujrzeniu bestii.
- Krabopająk został zabity, ale z głębi lasu wyszedł jeszcze groźniejszy wróg. Okazało się, że Iorweth oglądał walkę wiedźmina i zaintrygowany brawurą naszego bohateera nie kazał z miejsca strzelać do intruzów, jak to miał w zwyczaju. Dzięki temu Geralt dostał okazję do rozmowy o zdradzie Letho i starał się być tak dyplomatyczny, jak tylko pozwalała sytuacja. A wiedzcie, że sytuacja nie pozwalała na wiele, bowiem życie Zoltana i Geralta wisiało na włosku. Szczęściem informacje przekazane przez wiedźmina były na tyle frapujące, że Iorweth nie tylko ich wysłuchał, ale jeszcze przystał na współpracę.
- Zoltan wrócił do Flotsam, a Geralt dogadał się z Iorwethem. Postanowili zastawić pułapkę. Wiedźmin związał dowódcę Scoia'tael i poprowadził go wprost do Letho. Liczył, że dostarczając taki prezent, zyska zaufanie wielkoluda i wydobędzie informacje o jego zleceniodawcach.
- Nareszcie stało się tak jak zapragnął wiedźmin. Geralt i skrytobójca stanęli oko w oko i skrzyżowali miecze. Nasz bohater miał nadzieję ukarać winnego śmierci Foltesta, ale trafił na godnego przeciwnika.