Wiedźmin Wiki
Advertisement
Wiedźmin Wiki

Zygfryd z Denesleredański szlachcic, wysoki rangą rycerz, później komtur, a ostatecznie drugi wielki mistrz Zakonu Płonącej Róży, syn Eycka.

Charakterystyka[]

Od zawsze pragnął pójść w ślady ojca, słynnego błędnego rycerza i pogromcy potworów, pomimo, iż jego relacja z nim była bardzo ciężka. Spełnienie marzenia było dla niego osiągalne dzięki służbie pod Jakubem de Aldersbergiem, dla którego stał się jednym z ważniejszych oficerów. Po Wyzimie krążyła nawet plotka, jakoby by był bękartem wielkiego mistrza.

Był bardzo odważną i szlachetną osobą, a przy tym wyjątkowo sympatyczną i otwartą. Wykazywał się nienaganną kulturą osobistą i ścisłym przestrzeganiem praw zakonnych, chociaż odnajdywał się doskonale również w mniej formalnych sytuacjach. Był przyjacielsko usposobiony do nieznajomych. W przeciwieństwie do wielu swoich współbraci, nie był fanatykiem Wiecznego Ognia, ani rasistą (choć można w jego przypadku mówić o uprzedzeniach, jednak te wynikały z niewiedzy). Nie mniej, swoje negatywne cechy mógł opcjonalnie (zależnie od wyborów gracza) stracić pod wpływem przyjaciela Geralta. Niestety dla niego, Zygfryd był naiwnym idealistą i bardzo łatwo ulegał wpływom silnych osób, takich jak wspomniany już Aldersberg, który opcjonalnie może, mówiąc kolokwialnie, wyprać mu mózg.

Choć daleko mu do wiedźminów, Zygfryd był zdolnym szermierzem. W walce korzystał z długiego miecza i czasami również tarczy. Był całkiem zdolnym dowódcą i dość sprawnym taktykiem, choć nie odnajdywał się za dobrze w polityce. Warto też nadmienić, że rycerz posiadał wielki talent wokalny, który rozwijał w chórze zakonnym.

Wygląd[]

Zygfryd był szczupłym, młodym człowiekiem o jasnych włosach przyciętych w typową mnisią fryzurę. Nosił charakterystyczną zbroję zakonną, zarówno jako rycerz, jak i wielki mistrz.

Biografia[]

Młodość[]

Zygfryd pochodził z Denesle w Redanii. Był synem legendarnego błędnego rycerza Eycka i jego żony, Zofii. Nie mniej z ojcem nie miał zbyt dużo kontaktu, gdyż ten podróżował po świecie wypełniając przysięgę, że nie spocznie, dopóki zło świata nie zostanie wyplenione. Realizował to postanowienie zabijając potwory i nie biorąc za to wynagrodzenia. Chociaż Eyck stał się wytrawnym pogromcą bestii o szerokiej sławie, rodzinie w oczy zajrzała bieda. Pewnego razu matka Zygfryda zachorowała, a młodzieniec błagał ojca, by ten zdobył złoto potrzebne na wyleczenie jej. Honor nie pozwolił Eyckowi na to, by pobierać opłatę za unieszkodliwione monstra, jednak ta decyzja nie pozostała dla niego bez konsekwencji. Syn znienawidził ojca i wyrzekł się go, a nawet porzucił to, co było dla Eycka najważniejsze, czyli wiarę w nauki Proroka Lebiody[1].

Pewnego razu, gdy Zygfryd był daleko poza domem, doszła go wieść o śmierci Eycka, którego zabiła mantikora. Młodzieniec postanowił, że również zajmie się zabijaniem potworów[2].

Służba w Zakonie Płonącej Róży[]

Zygfryd przeszedł na wiarę w Wieczny Ogień i wybrał życie zakonne. Ambitny i szlachetny młodzieniec zyskał sobie szacunek samego wielkiego mistrza Jakuba de Aldersberga, którego stał się protegowanym.

Ostatecznie, Zygfryd został oddelegowany na służbę do stolicy Temerii, Wyzimy, gdzie doskonale się odnalazł. Miał też szansę zająć się zabijaniem bestii, od których roiło się w okolicy. Pewnego dnia, dowiedział się, że w kanałach w Wyzimie Klasztornej zalągł się kuroliszek, którego zdecydował się zlikwidować. Tam też spotkał wiedźmina, który miał odmienić jego życie, Geralta z Rivii. Po krótkiej rozmowie rycerz zaproponował łowcy wspólną walkę z monstrum.

Tak oto narodziła się między Geraltem a Zygfrydem sympatia, która z czasem przerodziła się w przyjaźń. W geście wdzięczności zakonnik wydał wiedźminowi zezwolenie na wchodzenie na zamkniętą dla postronnych groblę, gdzie stacjonował.

Geralt wolał walczyć sam i ruszył na kuroliszka bez pomocy Zygfryda. Gdy ten dotarł do leża potwora, ten był już ubity. Nie mniej, rycerz nie miał za to urazy do wiedźmina i gdy ten chciał dostać się do Szpitala Lebiody, pod którym Zygfryd stacjonował, zezwolił mu. Mężczyźni odbyli krótką rozmowę, a Geralt wyjaśnił rycerzowi, że ten nie byłby w stanie przeżyć walki z kuroliszkiem, a tylko zawadzałby mu.

Zygfryd przeniósł się z czasem na posterunek niedaleko Klasztoru Zakonu Płonącej Róży, gdzie czasem zagadywał krążącego po Wyzimie Geralta, między innymi nieskutecznie próbując namówić go do wstąpienia w szeregi zakonu. Pewnego dnia postanowił nawet zlecić wiedźminowi zlecenie na topielce, oferując sto pięćdziesiąt orenów za zlikwidowanie dziesięciu.

Wiedźmin i zakonnik zaczęli dogadywać się tak dobrze, że Geralt postanowił zaprosić nowego przyjaciela na imprezę u swojej starej przyjaciółki, Shani, gdzie spędzili miło wieczór wraz z Jaskrem, dyskutując, pijąc i śpiewając, chociaż w pewnym momencie nastąpił lekki zgrzyt między rycerzem, a bardem sympatyzującym z nieludźmi. Nie mniej, Shani była zauroczona nieznajomym, co nawet wzbudziło zazdrość Geralta. Nie mniej, przyjęcie było udane, a Zygfryd pokazał się od innej, o wiele mniej formalnej strony.

po otrzymaniu od Golana Vivaldiego listownej odpowiedzi dla Yaevinna, Zygfryd zostanie dowódcą oddziału zwiadowczego Płonącej Róży i wyląduje na bagnach niedaleko Cmentarzyska Golemów. Geralt wówczas będzie mógł przyjąć od niego zadanie Rozpoznanie bojem i poprowadzić oddział zakonu na cmentarzysko do walki ze zwiadowcami Scoia'tael. Jeżeli wiedźmin opowie się po drugiej stronie konfliktu, Zygfryd nie okaże zdenerwowania, lecz będzie miał nadzieję na "nawrócenie się" bohatera na "właściwą" stronę.

Kolejnym zleceniem dla wiedźmina od Zygfryda było zbadanie sprawy ludzi znikających na cmentarzu, a po uporaniu się z problemem i wyjaśnieniu sytuacji wypłacił mu stosowną nagrodę. Zaraz później okazało się, że oddział Wiewiórek dokonał skoku na Bank Vivaldich, o czym poinformował Geralta chłopiec wysłany przez Velerada. Zygfryd zaczął organizować oddział specjalny sił zakonnych mający uporać się włamywaczami, co zajęło sporo czasu. Koniec końców Geralt dotarł do banku jako pierwszy.

Pewnego dnia oddział Wiewiórek dokonał skoku na Bank Vivaldich, o czym poinformował Geralta chłopiec wysłany przez Velerada. Zygfryd zaczął organizować oddział specjalny sił zakonnych mający uporać się włamywaczami, co zajęło sporo czasu. Koniec końców Geralt dotarł do banku jako pierwszy.

Wiedźmin zdecydował się poczekać na wsparcie Zygfryda i jego ludzi, po czym ruszyli zbrojnie rozprawić się ze Scoia'tael. Wywiązała się ciężka i krwawa walka, w której rycerz został ranny, co uniemożliwiło mu pogoń za Yaevinnem, który dał radę uciec. Nie mniej, mężczyzna był wdzięczny mutantowi za okazaną pomoc.

Niedługo później nadarzyła się dla niego doskonała okazja, by odwdzięczyć się łowcy potworów. Ten ustalił bowiem lokalizację bazy Salamandry i zdecydował się zaatakować ją. Zygfryd zdecydował się pomóc mu i wraz z zakonnikami wydał zwycięską bitwę bandytom.

Wiedźmin zdecydował się, że nie można zwlekać. Dostał od Velerada klucz do magazynu i okrężną drogą dostał się do banku. Wówczas stanął oko w oko z partyzantami i musiał zadecydować, czy samotnie się z nimi rozprawić, czy też pomóc im uciec ściągając na siebie gniew Zygfryda.

Z każdym dniem pozycja Zygfryda w zakonie rosła, został on nawet mianowany komturem. Jednym z jego rozkazów było między innymi odebranie dowództwa nad własnym oddziałem Białej Rayli, która polowała na komando Toruviel aep Sihiel. Liczył on na rozprawienie się z partyzantami za wszelką cenę.

Po wybuchu powstania w Wyzimie komtur objął dowództwo nad siłami zakonnymi i walczył ramię w ramię ze swoimi zbrojnymi. Został ranny w starciu z krasnoludzkim berserkerem, jednak prędko dał radę powrócić na pole walki.

Przyjaźń z Geraltem odmieniła życie i światopogląd Zygfryda. Dał on radę przejrzeć na oczy i zobaczyć w de Aldersbergu groźnego szaleńca. Postanowił u boku wiedźmina powstrzymać go. Towarzyszył mu w jego wędrówce przez ogarniętą pożogą stolicę Temerii. W pewny momencie towarzysze natknęli się na dowódcę sił Scoia'tael, Yaevinna, którego dali radę zabić. Później komtur był świadkiem spotkania króla Redanii Radowida i władcy temerskiego Foltesta. Ten ostatni mianował go nowym mistrzem Zakonu Płonącej Róży.

Zygfryd podążał za Geraltem aż do klasztoru, gdzie został ciężko ranny w nogę, co uniemożliwiło mu dalszą wędrówkę. Mężczyźni rozstali się, a wiedźmin ruszył zabić de Aldersberga.

Łatwowierny Zygfryd dał sobie wyprać mózg przez de Aldersberga i poparł jego drastyczne rozwiązania, takie, jak zmutowani żołnierze. Podczas walk w mieście natknął się na Geralta i towarzyszącego mu Yaevinna. Przekonany o tym, że wiedźmin stanowi śmiertelne zagrożenie rzucił się na niego. Nawet tak zdolny szermierz jak on nie dał rady zmutowanemu wojownikowi, a komtur został ciężko ranny. Po zakonie rozniosła się nawet plotka, jakoby zginął.

Łatwowierny Zygfryd dał sobie wyprać mózg przez de Aldersberga i poparł jego drastyczne rozwiązania, takie, jak zmutowani żołnierze. Podczas walk w mieście natknął się na Geralta i towarzyszącego mu Yaevinna. Miał jednak w pamięci, że wiedźmin nie zawsze był jego wrogiem, tak więc to od mutanta zależało, czy skrzyżują miecze, czy też rozejdą się w pokoju.

Okazuje się, że Zygfryd przeżył obławę w Wyzimie i wciąż piastuje urząd Mistrza Zakonu. Jako dowódca dowodzi rycerzami na obradach w Loc Muinne. Gdy Roche przedstawia mu Geralta, rycerz jest niezmiernie rad widząc wiedźmina. Po przyjacielskiej rozmowie z wiedźminem, Zygfryd "zapomina", że Geralt kiedykolwiek pojawił się w obozowisku Kaedweńczyków.

W trakcie jednej z rozmów z rycerzem Zakonu dowiadujemy się, że w wolnych chwilach Zygfryd kontynuuje swą krucjatę przeciwko potworom, jednakże z natłoku zadań związanego z reformą Zakonu, są to wyprawy bardzo sporadyczne.

Jeżeli Geralt zdecyduje się pomóc Vernonowi uratować Anais La Valette i przekona go, by oddał ją Natalisowi, Zygfryd, mimo iż służy Radowidowi, pozwoli im odejść "zapominając" o spotkaniu.

Zygfryd nie zostaje Wielkim Mistrzem dlatego nie spotykamy go W Loc Muinne. Rycerze Zakonu nie są przyjaźnie nastawieni, ale nic przykrego nie spotyka Geralta z ich strony.

Geralt spotka jednego z rycerzy Zakonu; ten oskarżając go o zdradę i śmierć Zygfryda, atakuje wiedźmina.

Zygfryd wierzy w niewinność Geralta i pozwala mu przejść przez obóz Zakonu, jednakże Iorweth musi obrać inną drogę by dostać się do Loc Muinne.

Gdy Geralt wchodzi do obozu Zakonu, jeden z rycerzy słysząc jego imię widzi w nim królobójcę i atakuje.

Podczas wykonywania jednej z misji pobocznych w dodatku Serce z Kamienia można dowiedzieć się, że Radowid rozwiązał zakon, a należące do niego dobra skonfiskował i przeznaczył na sfinansowanie wojny z Nilfgaardem. Nie wiadomo, co się stało z Zygfrydem jako byłym wielkim mistrzem.

Zygfryd nie pojawia się w grze, ale ma własną kartę w grze karcianej Gwint.

W dodatku Serce z Kamienia podczas rozmowy z Ulrichem mistrzem Upadłych Rycerzy Geralt wspomina imię Zygfryda i zastanawia się nad tym, co powiedziałby o tym, że jego bracia zakonni zostali bandytami.

Kwestia śmierci[]

Chociaż w grze Wiedźmin pojawia się opcja stoczenia walki na śmierć i życie z Zygfrydem, a konsekwencją tej decyzji w grze Wiedźmin 2: Zabójcy Królów jest mówienie o nim, jako o martwym, to The Witcher Role-Playing Game potwierdza, że był on następcą de Aldersberga, a co za tym idzie, przeżył.

Powiązane zadania[]

Wiedźmin[]

Wiedźmin 2: Zabójcy Królów[]

  • W imię Temerii!

Ciekawostki[]

  • Twarz Zygfryda była wzorowana na twarzy Konrada Tomaszkiewicza, jednego z członków CD Projekt RED.
  • Pomimo, iż Zygfryd był bardzo zaangażowany w walkę z potworami, nie znał się na nich za bardzo (np. nie odróżniał topielców od utopców i nie wiedział, jak działa organizm zeugla).
  • Pięknie śpiewał.

Galeria[]

Przypisy[]

Advertisement